Starszy strzelec Witold Zahorski przeszedł cały szlak bojowy 2 Korpusu Polskiego w szeregach 5 Kresowej Dywizji Piechoty. Był redaktorem pisma „Na szlaku Kresowej”. Po zakończeniu II wojny światowej osiedlił się w Rzymie. Pozostawił po sobie wspaniałą książkę „Polak we Włoszech”.
Witold Zahorski – „Kresowiak” w Rzymie
Witold Zahorski urodził się w 1912 roku w Wilnie. Ukończył Seminarium Nauczycielskie w Wilnie (1933) oraz Wyższy Kurs Nauczycielski z historii. Dwa lata przed wybuchem II wojny światowej uczęszczał na studia na Wolnej Wszechnicy Polskiej w Warszawie. Wtedy też zaczął pracować jako dziennikarz m.in. jako redaktor wileńskiego oddziału „Kuźni Młodych”, korespondent „Kuriera Wileńskiego”, Agencji Iskra i referent prasowy Głównej Dyrekcji Funduszu Pracy w Warszawie.
Po wybuchu wojny wrócił do rodzinnego Wilna, gdzie włączył się w działalność Związku Walki Zbrojnej. Udzielał się jako wykładowca na tajnych kompletach. W grudniu 1940 r. został aresztowany przez NKWD i trafił do więzienia w Gorkim. W listopadzie 1941 r., w rezultacie układu Sikorski-Majski, został zwolniony i dotarł do armii polskiej formowanej w ZSRR przez gen. Władysława Andersa, gdzie służył w pionie propagandowym.
Przeszedł cały szlak bojowy 2 Korpusu Polskiego dowodzonego przez gen. Andersa. Był redaktorem pisma „Na szlaku Kresowej” (1945–1957). Otrzymał Krzyż Pamiątkowy Monte Cassino nr 15230.
Po zakończeniu II wojny światowej osiedlił się w Italii, gdzie był aktywnym działaczem ruchu kombatanckiego – w latach 1948–1989 przewodniczył włoskiemu oddziałowi Stowarzyszenia Polskich Kombatantów.
Jan Bielatowicz w swojej książce Laur Kapitolu i wianek ruty tak wspomina Witolda Zahorskiego:
Naczelną organizacją społeczną we Włoszech jest Stowarzyszenie Włoskich Kombatantów, ograniczające się z konieczności do zadań reprezentacyjnych, lecz kiedyś bardzo czynne. Kierownikiem prac SPK jest Witold Zahorski.
J. Bielatowicz, Laur Kapitolu i wianek ruty
Jan Bielatowicz mylił się, co do działalności SPK, bo pod kierunkiem Zahorskiego stowarzyszenie organizowało m. in. przerzut literatury emigracyjnej do Polski i prowadziło działalność propagandową np. wśród polskiej reprezentacji na Igrzyska Olimpijskie w Rzymie.
Punkt Zahorskiego przy Via Licia – zarazem główna siedziba SPK – przekazywał książki prymasowi Stefanowi Wyszyńskiemu w czasie jego postoju w Rzymie oraz towarzyszącym mu kurialistom, sekretarzom i członkom zgromadzeń zakonnych, czy uczestnikom spotkań opłatkowych.
W styczniu 1968 roku pierwszą paczkę książek emigracyjnych otrzymał od Zahorskiego kard. Karol Wojtyła, a potem był stałym odbiorcą tej literatury. Wśród odbiorców książek dystrybuowanych przez Zahorskiego byli Antoni Słonimski, Jarosław Iwaszkiewicz, Witold Kula, Aleksander Gieysztor,
Stanisław Lorentz, Władysław Tatarkiewicz i Stefan Kisielewski.
Latem Witold Zahorski wrzucał książki do swojego samochodu i jechał do Ostii, gdzie na nadmorskich
campingach często zatrzymywali się Polacy.
Witold Zahorski pisał też samemu książki, w których tropił polonica we Włoszech: „Polak w Rzymie” i „Polak we Włoszech”.
Witold Zahorski zmarł w 1989 roku, a jego grób znajduje się na cmentarzu Campo Verano w Rzymie.
„Polak we Włoszech”
W przypadku książki Polak we Włoszech Witolda Zahorskiego przypomniała mi się stara prawda: Nie oceniaj książki po okładce (po tytule). Tytuł książki kojarzył mi się z rozmówkami polsko-włoskimi albo informatorem, gdzie Polak przebywający we Włoszech może pozałatwiać pilne sprawy. Nic bardziej mylnego!
Książka Witolda Zahorskiego to prawdziwe kompendium wiedzy o Polakach i polskich śladach we Włoszech.
Ukazało się pięć wydań przewodnika – wszystkie były drukowane we Włoszech, w Rzymie. Pierwsze wydanie ukazało się w 1960 roku, jeszcze pod tytułem Informator polski, i było skierowane do Polaków przybywających na igrzyska olimpijskie do Rzymu. Kolejne, z 1964 roku miało tytuł Polak w Rzymie, a od trzeciego wydania, które zostało przygotowane w związku z 25 rocznicą bitwy o Monte Cassino, przewodnik nosi tytuł Polak we Włoszech.
Polak we Włoszech to najobszerniejsze zestawienie i omówienie włoskich poloniców. Autor tak rozpoczyna rozdział Italiam! Italiam!:
Niewiele jest krajów polskiej diaspory tak związanych z polskimi dziejami, jak Włochy. Nasza religia, nasza literatura, sztuka, architektura – cała nasza kultura duchowa i materialna – nie byłyby tym, czym są bez świateł ku nam stąd płynących. Wspólnota religijna, kulturalna i jakże często wspólnie przelana krew za wspólne ideały – leżą u podłoża polsko-włoskiej przyjaźni.
Zahorski, jako żołnierz 2 Korpusu, opisuje kampanię aliancką we Włoszech i szlak jaki przebyli żołnierze generała Władysława Andersa od Monte Cassino do Bolonii. Na szlaku tym znajdują się polskie cmentarze wojenne – ten najczęściej odwiedzany – na Monte Cassino oraz w Bolonii, Cassamassima i Loreto.
Najciekawszą część przewodnika stanowi opis polskich pamiątek we Włoszech. Osobny rozdział poświęcony jest polskim miejscom w Rzymie, dzięki któremu możemy odnaleźć polski kościół pod wezwaniem św. Stanisława, ale też pomnik Marii Klementyny Sobieskiej, wnuczki króla Jana III Sobieskiego (w Bazylice św. Piotra), nagrobek generała wojska polskiego w powstaniu listopadowym, a następnie szeregowca gwardii papieskiej Józefa Korwin-Szymanowskiego czy miejsce biwaku rzymskiego Legionów Dąbrowskiego.
Opis rzymskich poloniców zajmuje prawie 100 stron, a kolejny rozdział – Z ziemi polskiej do włoskiej – zabiera nas w podróż w poszukiwaniu polskich śladów w poszczególnych regionach Italii. Witold Zahorski raczy nas opowieściami i ciekawostkami, dzięki którym dowiadujemy się, że latem 1886 roku w Merano kurację odbywał Józef I. Kraszewski, że w roku 1438 starostą zamku w Stenico był Polak, Piotr z Kłopoczyna, a w Teramo zachowały się prace polskiego malarza XVII wieku – Sebastiana Majewskiego.
Ze stron przewodnika przebija duma autora, że jest Polakiem i tęsknota za krajem, który został mu odebrany w wyniku zdrady w Teheranie i Jałcie. Konieczność pozostania na emigracji spowodowała, że Witold Zahorski odszukał skrawki polski w wielu miejscowościach Italii i spisał je z pożytkiem dla nas. Warto odszukać książkę Polak we Włoszech na allegro czy w antykwariacie i dołączyć ją do swoje biblioteki. Ja swój egzemplarz, z dedykacją Witolda Zahorskiego, kupiłem kiedyś za 5 zł w antykwariacie… Teraz ceny już wzrosły, a o następnych wydaniach – cisza.