Wspomnienia kapelana Pułku 4 Pancernego „Skorpion” spod Monte Cassino o. Adama Studzińskiego to jedna z ponad 60 książek, po które sięgnąłem pisząc przewodnik Monte Cassino i okolice. Szlakiem 2 Korpusu Polskiego. W przewodniku znalazły się też cytaty z tej książki.

O. Adam Studziński i jego spuścizna

Włochy, plaża nad jeziorem Maggiore, na północ od Laveno. Ojciec Adam Studziński OP. W oddali po prawej skała Rocca di Caldé
Włochy, plaża nad jeziorem Maggiore, na północ od Laveno. Ojciec Adam Studziński OP. W oddali po prawej skała Rocca di Caldé. (IX/X 1945; we Wspomnieniach podana jest data 1946).

Wspomnienia kapelana Pułku 4 Pancernego „Skorpion” spod Monte Cassino o. Adama Studzińskiego obejmują znacznie dłuższy czas niż bitwa o Monte Cassino.

O. Adam Studziński zaczyna swoją autobiografię od czasów szkolnych. Potem opisuje wstąpienie do zakonu dominikanów. Wspomina wojnę obronną 1939 i późniejszy pobyt na Węgrzech.

Potem wraz z autorem trafiamy do Palestyny, Iraku, z powrotem do Palestyny i Egiptu.

Obszerną część książki zajmuje pobyt o. Studzińskiego na froncie Włoskim, w tym obszerny opis bitwy o Monte Cassino z punktu widzenia kapelana Pułku 4 Pancernego „Skorpion”.

Wśród zapisków spod Monte Cassino znalazłem te dotyczące najtragiczniejszych wydarzeń – śmierci ppor. Białeckiego wraz z załogą w okolicy Gardzieli, śmierci por. Bortnowskiego i kpt. Iwanowskiego podczas odprawy na Albanecie czy śmierci kilkunastu polskich saperów w wyniku trafienia niemieckiego pocisku w schron z amunicją przy Drodze Polskich Saperów.

Kolejne części książki dotyczą kampanii nad Adriatykiem i w Apeninie Emiliańskim oraz odkomenderowania o. Studzińskiego do komandosów (do 2 Batalionu Komandosów Zmotoryzowanych), wyjazdu do Anglii i powrotu do kraju.

W ostatniej części książki o. Adam Studziński pisze o swojej działalności w środowisku kombatantów, lwowiaków oraz harcerzy.

Wspomnienia kapelana Pułku 4 Pancernego "Skorpion"

Mam to szczęście, że mój egzemplarz książki wydanej w 2002 roku jest opatrzony autografem o. Studzińskiego.

Śmierć załogi „Sułtana”

Pod moim postem dotyczącym pomnika-czołgu stojącego w Gardzieli toczyła się dyskusja, która dotyczyła m. in. losowania, do jakiego doszło w maju 1944 roku, kto będzie jechał pierwszym czołgiem w czasie ataku w kierunku Gardzieli (i potem Albanety) podczas pierwszego natarcia.

Gardziel. Wrak czołgu Sherman III ppor. Ludomira Białeckiego, będący obecnie pomnikiem. Na pierwszym planie grób st. strz. Eugeniusza Bogdajewicza, kpr. Edwarda Ambrożeja i kpr. Bolesława Karczewicza, którzy zginęli w czołgu 12 V 1944 r.
Gardziel. Wrak czołgu Sherman III ppor. Ludomira Białeckiego, będący obecnie pomnikiem. Na pierwszym planie grób st. strz. Eugeniusza Bogdajewicza, kpr. Edwarda Ambrożeja i kpr. Bolesława Karczewicza, którzy zginęli w czołgu 12 V 1944 r.

Oto, jak zapamiętał tę sytuację o. Adam Studziński:

Słusznie więc przypuszczano, że ten pluton, a zwłaszcza jego pierwszy czołg, który wejdzie w zaminowaną Gardziel wyleci w powietrze. Wobec tego dowódca Pułku nie chcąc nikogo skazywać na pewną śmierć, wezwał obu dowódców plutonów do siebie tj. ppor. Białeckiego i ppor. Kochanowskiego i kazał im ciągnąć losy. Miały one rozstrzygnąć, kto którędy pójdzie. Los padł na ppor. Białeckiego. (…)

Byłem przy pożegnaniu ppor. Białeckiego z kolegami. Starał się nadrabiać miną i w ten sposób sytuację niewesołą jakoś rozpogodzić, ale to mu nie wychodziło. Czuł jak wszyscy, że żegna się na zawsze.

O. Adam Studziński, Wspomnienia kapelana Pułku 4 Pancernego „Skorpion” spod Monte Cassino, Kraków 2002, s. 217-218.

Zobacz również:

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *