Dostałem ostatnio pytanie o „must-see w Cassino”, czyli co koniecznie trzeba zobaczyć. Podczas ostatniego mojego pobytu w Cassino (w maju 2024) odbyłem dwugodzinny spacer, podczas którego dotarłem do miejsc, które warto zobaczyć. Jest to mój subiektywny wybór. Oczywiście więcej miejsc godnych obejrzenia znajdziesz w przewodniku Monte Cassino i okolice. Szlakiem 2 Korpusu Polskiego.
Od Piazza De Gasperi do popiersia generała Andersa
Spacer rozpocząłem od Piazza Alcide de Gasperi, przy którym mieści się siedziba władz miejskich Cassino. Przy placu znajdują się też amerykański czołg Sherman, niemieckie działo przeciwpancerne oraz tablica upamiętniająca poległych żołnierzy z 34 amerykańskiej Dywizji Piechoty. Elementy te przypominają, że walki o Cassino kosztowały życie wielu cywilów i żołnierzy.
Na tym samym placu, przy Via Enrico de Nicola stoi pomnik, który oddaje hołd miastu Cassino, odznaczonemu złotym medalem za męstwo (La Medaglia d’Oro al Valor Militare – M.O.V.M.).
Z placu w centrum miasta poszedłem w kierunku Museo Historiale, przy którym stoi popiersie generała Władysława Andersa. Pomnik, którego autorem jest Andrzej Pityński odsłonięto 10 lat temu, 17 maja 2014 roku po długotrwałych staraniach Okręgu 2. Stowarzyszenia Weteranów Armii Polskiej w Ameryce.
Jeśli masz więcej czasu (i trochę szczęścia, bo muzeum często bywa zamknięte), to możesz zwiedzić Museo Historiale.
Od popiersia generała Andersa do pomnika niedźwiedzia Wojtka
Z Largo Wladyslaw Anders udałem się w stronę nowego pomnika generała Andersa, który opisuję w osobnym artykule. Pomnik stoi przy Largo Dante.
Od pomnika generała poszedłem do innej ważnej postaci związanej z 2 Korpusem Polskim, czyli do niedźwiedzia Wojtka. Chociaż niedźwiedź nie był nigdy w Cassino, to ma tu swój pomnik przy Piazza XV Febbraio. Pomnik został odsłonięty 15 maja 2019 roku, na trzy dni przed 75. rocznicą bitwy o Monte Cassino.
Tu zakończyłem swój dwugodzinny spacer „must-see w Cassino”, a potem pospieszyłem w kierunku przystanku autobusowego, aby pojechać do Acquafondata. Ale to już całkiem inna historia…